Komentarze: 2
...się dziś nie stało...jak zwykle: wstałam ok. 10.00, umyłam się i ząbale ;), wszamałam coś nie coś i usiadłam do kompa. Oczywiście kogo spotkałam na pierwszym kroku? Tak, tak Świntuszka! I tak gadamy sobie od rana...ją też dopadła choroba, katar, kaszel i te sprawy ;). Na marginesie; to szybkiego powrotu do zdroowka, chora dziewucho;)!
Ja nie rozumiem kompletnie mojej matki, o co ona, cholera, odemnie chce?! Czepia się o byle co!! Dziś przeszkadzało jej to, że pomalowałam sobie pazurki na czarno...???!!!
MAMO, JA ROBIE TO CO MI SIĘ PODOBA! I JAK BYŚ NIE ZOBACZYŁA, TO CIE UPRZEJMIE INFORMUJE, ŻE MAM 3/4 SZAFY W CZARNYCH CIUCHACH!!!
ECH...TE MATKI!
Musze jeszcze zadzwonić do McGregora po lekcje...z całego tygodnia, hehe....to moje lenuchowanie! Czuje, ze bedzie sporo roboty...Ale co tam szkoła! Jak wszystko poleci po moim planie to w niedziele spotkam się z Gośka w Galerii Mokotów!! No, chyba musimy się jakoś rozerwać, kino, sklepy, ploty itp... nasz zwariowany świat.
yo men!