Mikołajki kino i coś jeszcze :P
Komentarze: 21
No wiec tak moje koffkane ludziska...były i mineły mikołajki a ja dostałąm krzyzyk wysadzany takimi rozowymi perelkami (oczywiscie prwdziwymi perełkami ;P) i kolczyki :) Pozniej poszlismy cala klasa do kina - no nie całął bo nie poszła PoCoZyc :((( "na dzis 13, jutro 30" takie sobie, jak dla mnie to film dla 12-nastolatek, bo to bylo takie no... głupkowate i troche za bardzo naciagane :P Wczoraj mialam okropny dzien in da buda, boi bylo mi slabo, dostalam kobiecych dolegliwosci i jeszcze czyms sie zatrulam, jak poszlam do pielegniarki - moja koffana sea mnie odprowadzila, bo nie wiem czy bym sama doszla :( :) - tak u niej zostalam, musiala zadzwonic do mojego ojca do pracy zeby po mnie przyjechal:P Gdy na niego czekalam odbylam z pania pielegniarka bardzo mila rozmowe :) na temat wszystkiego zaczynajac od kotow, przez skarpetki (naprawde gadalysmy o skarpetkach !) konczac na tym jakie to ja mam dlugie rzesy i jakiego tuszu uzywam :P pozniej wpadl moj ojciec, i w samochodzie podziekowal mi ze sie rozchorowalam bo mial urwanie glowy w robocie i ciszyl sie ze sie zwolnil :P
Next with my mother pojechalismy do banku wybrabiac mi jaas tam karte czy tam konto zebym nauczyla sie zarzadzac swojmi pieniedzmi....no dobra i tu sie zaczyna...jestesmy na miejscu czyli na ulicy Kubusia Puchatka w centrum Wawy i wchodzimy do budynku (przed wejsciem jacys uzbrojeni po zeby ochroniaze) a tam pusto, i wszyscy sie na Nas patrza jak by wiedzieli przyjedziemy! oczywiscie zrobilam sie cala czerwona, bo bylam w centrum zainteresowania, bo chodzilo o moja karte czy cos tam. Idziemy takim korytarzem bialym jak w filmach i na koncu pokuj, otwieramy drzwi, a tam jaka pani w srednim wieku do mojego ojca "och witaj Piotrze, wszyscy mysleli ze jez nie dojedziecie" ( : ) popatrzylam sie na mojego ojca jak na kosmite, ale on i matka nic, jak byc takie sprawy trafilay si ena codzien! zaczelismy wypelanic papiery, podpisywac dokument, porobili ksero mojej legitki, i to zajelo namkie 2 i pol godziny, pozniej jeszcze zaprowadzili mnie do jakiegos innego pomieszczenia gdzie jakis murzyn, ktory mowil jakas łamana polszczyzna probowal wytlumaczyc mi jak obslugiwac bankomat i taka maszynke jak bym w sklepie mila karta placic :D
jak sie pozniej okazalo to byl oddzial banku dla specjalnych klijentow...specjalnych zanczy takich ktorzy maja w tym banku minimum 100 tys. zl. polozone odlogiem zeby procent im rosly : troche sie zdziwilam, bo moj ojciec nie ma - chyba napewno - tylu pieniedzy w banku...no ale on tylko powiedizal "widziesz dzecko kochane, trzeba miec znajomosci, bo sie zawsze przydaja..." no tak madrosci mojego starego nikt nie iwe o co chodzi, jak on cos powie, zawsze odpowiedz jest nie an temat :P
No jakos tam to poszlo, pozniej dostalam balonika i 2 cukierki i zwinelismy sie do domu, teraz czekam na wezwanie do banku po odbior karty :P
No to by bylo na tyle, jak moja mamuska przyjedize z pracy to jedziemy na zakupy :D:D i morde ciesze, bo wydamy kasy wiecej niz ustawa przewiduje, ale tak jest zawsze :)
pozdroofka, bo nikt do konca nie dojedzie,ale dawno nie pisalam a Wy si esteskniliscie to pewnie doczyracie :*:*
Dodaj komentarz